Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Po domach i obejściach szalały komisje chlebowe, teraz już konfiskujące całą żywność bez względu na to, czy nadawała się do wywiezienia, czy nie, a zachowane relacje mówią o działaniu w sposób wprost sadystyczny (np. odbieranie dziecku z rąk gotowanego kartofla i... rozdeptywanie). Zimy oczekiwano jak Sądu Ostatecznego. Późną jesienią 1932 ?., w porze, kiedy nawet w chudych latach wieś nie głoduje, na Ukrainie nasilały się wypadki śmierci głodowej. W grudniu tego roku w lokalnych centrach uruchomiono sklepy Torgsinu121, w których chłopi mogli kupować żywność za biżuterię i inne posiadane złote i srebrne przedmioty. Niewiele mogło to pomóc. Zimą, gdy kopne śniegi izolowały od siebie nie tylko wsie, ale nawet domostwa, całe miejscowości zaczęły wymierać z głodu, mnożyły się też zbiorowe samobójstwa i wypadki kanibalizmu122. Głodowali też wiejscy funkcjonariusze, natomiast nasłani aktywiści musieli mieć własne źródła zaopatrzenia. Nawet jednak w tej sytuacji nie przerwano poszukiwań ukrytej żywności. W tym samym czasie chłopi, którzy latem i jesienią uciekli do miast (głównie ojcowie rodzin szukający pracy oraz dzieci), masowo umierali na ulicach nie było dla nich ani pracy, ani chleba. Oddziały zaporowe NKWD już od wiosny blokujące granice miast i republiki nie zdołały powstrzymać tej migracji, która trwała, acz na niewielką skalę, także zimą. Władze sowieckie zaprzeczały wobec całego świata informacjom o głodzie. W odpowiedzi na nie intensyfikowano eksport pszenicy, a gdy emigracja ukraińska zorganizowała pomoc żywnościową Sowiecki Czerwony Krzyż odmówił jej przyjęcia, a straż graniczna zawróciła pociąg z polskiej granicy. O hipokryzji kierownictwa sowieckiego w tej sprawie niech zaświadczą dwa fakty: nakaz zamykania okien i zaciągania firanek w pociągach, przejeżdżających przez Ukrainę, by podróżni nie widzieli żebraków, a potem już tylko trupów, całymi kilometrami zalegających wzdłuż linii kolejowych oraz to, że wiosną 1933 r. propagandziści tłumaczyli ocalałym wieśniakom, że żadnego głodu nie było i nie ma. Wobec masowych ucieczek kołchoźników do miast, wprowadzono w grudniu 1932 r. system paszportowy przywracający przypisanie chłopa do ziemi. Każdy obywatel musiał teraz posiadać dowód osobisty (pasport), których kołchoźnikom nie wydawano, uniemożliwiając tym samym opuszczenie miejsca zamieszkania. Jednocześnie w miastach wprowadzono przepisy meldunkowe. W ten sposób chłop, który chciałby legalnie przenieść się do miasta, musiał nie tylko uzyskać pasport, ale także zgodę na zameldowanie, bez którego nie mógł otrzymać pracy, a więc kartek żywnościowych. Skutkiem tych posunięć był kolosalny rozrost korupcji, a także znaczny wzrost przestępczości w miastach, w których przebywały tysiące nielegalnych mieszkańców. W latach 1927-1928 ludność miast ZSRS wzrosła o prawie 30 min, z czego zalegalizowani wychodźcy ze wsi stanowili ponad 18 min. W styczniu 1933 r. na Ukrainę skierowano Postyszewa, formalnie jako II sekretarza KPBU, faktycznie jako wielkorządcę o dyktatorskich uprawnieniach. Wraz z nim przybyły nowe tysiące enkawudzistów. Postyszew dysponował nowym uzbrojeniem ideologicznym tezą o zaostrzaniu się walki klasowej w miarę budowy socjalizmu oraz o... przeniknięciu kułaków do kołchozów. Skąd w dwa lata po rozkułaczeniu mieli się wziąć owi kułacy nikt nie dociekał. Rozpoczęło się masowe polowanie na winnych niepowodzeń dotychczasowej polityki rolnej, przede wszystkim w postaci drastycznej czystki kadry zarządzającej, którą przy okazji wyczyszczono z ostatnich fachowców. Akcji tej towarzyszyła nowa fala rewizji u chłopów, nowi enkawudziści byli bowiem przekonani, że ich poprzednicy niedbale wykonywali swoje obowiązki i że zboże jednak było ukryte. Z wielu regionów Ukrainy, a także z Dońszczyzny i Kubania wysiedlano tej zimy na północ całe wsie123. Kierownictwo KPBU i Skrypnyk osobiście wielokrotnie ostrzegało i alarmowało Moskwę, żądając pomocy dla głodującej wsi. Tam jednakże nie przyjmowano do wiadomości przyczyn słabnących dostaw zboża, a Mołotow i Kaganowicz nie byli skłonni liczyć się z losem wieśniaków. Zamiast pomocy wysłano Postyszewa. Po raz ostatni Skrypnyk zażądał wydania wsi zboża z zasobów państwowych w styczniu 1933 ?., Postyszew jednak odmówił, ogłaszając jednocześnie, że kołchozy muszą we własnym zakresie zgromadzić ziarno na siew. Przerażony sytuacją, atakowany za ukraiński nacjonalizm i być może dręczony wyrzutami sumienia, Skrypnyk popełnił samobójstwo. Przednówek 1933 r. był apogeum głodu. Zima znów była ciężka i długa, w czerkaskim śniegi stopniały dopiero w połowie kwietnia. Gdy tylko to się stało, nowa fala uchodźców, tym razem przede wszystkim dzieci, ruszyła do miast. Pojawienie się pierwszych roślin złagodziło nieco głód, znaczącą poprawę przyniosło jednak dopiero rozpoczęcie wiosennych prac polowych. By mocje w ogóle przeprowadzić, zarządy kołchozów zaczęły wydawać kołchoźnikom głodowe, typowo łagierne racje żywności. Oznaczały one jednak życie przynamniej dla tych, którzy mieli siłę, by choć pozorować pracę. Ukraina otrzymała z rezerwy centralnej pożyczkę (sic!) żywnościową w wysokości 1/2 potrzeb, tak jak je widziała republikańska biurokracja pozwoliło to obsiać pola i wy karmić pracujących kołchoźników i robotników sowchozów124, świadczy to o tym, że do Moskwy dotarła prawda o rozmiarach katastrofy i że wzbudziła ona niepokój na razie tylko o zbiory kolejnego roku. W 1933 r. zebrano na Ukrainie aż 22,3 min t, skup zaś wyniósł jedynie 4,5 min t. Ile zmarnowano w tym roku nie wiemy. Nie wiemy też, czy nadal żniwa prowadziły brygady partyjne, czy też pozwolono kołchoźnikom samym zbierać plon. Ci z nich, którzy dożyli jesieni, otrzymali po 2-20 kg ziarna za dniówkę, a kołchozy zdołały odbudować zapasy ziarna siewnego i paszowego