ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

- Odważę się na znacznie więcej. Jestem twoim mężem. - Jeszcze nie! - parsknęła jak kotka. - I nic pewnego, że pan nim zostanie, jeśli będzie się pan zachowywał w taki sposób. Zapomniał mnie pan poinformować, że jest pan szaleńcem. Patrzył na nią z kamienną twarzą. - Raczej nie. Miałem dostateczny i ważny powód, by ostrzec cię przed Faradayem Reedem. - I poniżyć mnie w obecności tłumu ludzi? - odcięła się Charity, wspierając ręce na biodrach. - Sama się poniżyłaś, pozwalając mu trzymać się tak blisko, chichocząc i wpatrując się w jego twarz jak lunatyczne cielę! - Słucham? - wykrzyknęła Charity. - Dobrze słyszałaś. Posłuchaj również i tego: nie będziesz więcej widywać się z Faradayem Reedem, jasne? - Zrobię, jak będę chciała - odparła buntowniczo. - Nie. - W jego głosie brzmiało nieprzejednanie, twarz miał zaciętą. - Nie ścierpię nieposłuszeństwa u mojej żony. - Zatem nic dziwnego, że się pan do tej pory nie ożenił! - Charity odwróciła się i zaczęła krążyć gniewnie po pokoju. Jej szeroka spódnica kołysała się przy każdym ruchu. JAK GROM Z JASNEGO N I E B A 83 82 JAK G R O M Z JASNEGO NIEBA Miała ochotę krzyczeć, uderzyć go, miejsce rosnącej sympatii dla Durę'a zajęło oburzenie i bolesne rozczarowanie. - Nie jestem pańską niewolnicą ani nią nie zostanę, jeżeli pana poślubię. Jeżeli... to słowo ugodziło go niczym strzała, przebijając się przez zazdrość i gniew, które ogarnęły Simona w chwili, gdy ujrzał Charity w ramionach Reeda. Miał ochotę powalić szubrawca na parkiet, kosztowało go wiele, by się opanować i nie uczynić nic więcej poza odciągnięciem od niego Charity. Teraz jednak to drobne słówko poruszyło go w inny sposób, zbiło z tropu, wprawiło w zakłopotanie. - Nie ma mowy o żadnym „jeżeli" - warknął. - Przyrzekłaś zostać moją żoną. - Zaręczyny można zerwać. - Charity podeszła nagle do niego. Policzki jej pałały, oczy rzucały gniewne błyski, mówiła szybko, wysokim głosem, lekko drżącym z emocji. - Nie pozwolę się traktować, jakbym była pańskim psem, któremu może pan wydawać polecenia. Nie, nawet nie, ponieważ bez wątpienia potraktowałby pan lepiej głupie zwierzę niż swoją żonę! - Będę traktował moją żonę z najwyższą uprzejmością, ale... - przerwał nagle. Charity, która niemal straciła oddech, wyrzucając z siebie potok słów, również umilkła. Twarz Simona zmieniła się dziwnie, nie była już wykrzywiona gniewem, miała zupełnie inny wyraz, namiętny, poważny. Jego usta złagodniały, oczy ześlizgnęły się z jej twarzy na piersi. Charity poczuła nagle, że kręci jej się w głowie. Simon pokonał dzielącą ich jeszcze odległość i przyciągnął ją do siebie. Jego ramiona opasały ją stalowym uściskiem, pochylił głowę, dotknął jej ust... Jego pocałunek był szorstki i władczy. Charity wydała jęk - czy to protestu, czy rozkoszy, nie była pewna. Simon tulił ją z całej siły do swej muskularnej piersi, jego usta zawładnęły jej ustami. Czuła, jak zalewają fala pożądania, kolana ugięły się pod nią. Spróbowała schwycić oddech, ale przeszkadzały jej w tym usta Simona i jego opasujące ją ramiona. Zatrwożona, spróbowała wywinąć się, wyrwać, ale on ani myślał jej puścić. Zaczęła walczyć całkiem serio, ale gdy Simon, otumaniony pożądaniem, zorientował się wreszcie, co się dzieje, i zwolnił nieco uścisk, Charity zapadła się w ciemność. Z cichym westchnieniem omdlała w jego ramionach. • JAK GROM Z JASNEGO N I E B A 85 Rozdział 5 Przez chwilę Simon po prostu patrzył na Charity z przerażeniem. Przeszyła go nagła trwoga. - O Boże -jęknął. - Charity... Słodki Boże, co ja narobiłem? Wziął ją na ręce i położył na kanapie, ostrożnie podpierając jej głowę niewielką poduszką. Ukląkł przy niej, delikatnie rozcierając dłonie dziewczyny i nie spuszczając wzroku z jej bladej twarzy. - Charity, proszę... - Ucałował jej dłoń, potem znów zaczął ją rozcierać. Dręczyło go poczucie winy. - Obudź się. Przepraszam, nie chciałem ci wyrządzić krzywdy. Proszę, uwierz mi, nigdy nie zrobię ci nic złego. Byłaś taka piękna, gdy stałaś tam, miotając na mnie gniewne słowa -a ja zachowałem się jak łajdak. Nie myślałem... Powieki Charity zatrzepotały, otworzyła oczy i popatrzyła na niego tępym wzrokiem. Simon westchnął z ulgą. - Dzięki Bogu. Wybacz mi, proszę. Wpadłem we wściekłość, gdy zobaczyłem, że z nim tańczysz. Jesteś taka młoda i niewinna, nie masz pojęcia, jakie zło potrafi wyrządzić taki człowiek. Nie powinienem był jednak wyciągać cię siłą z parkietu. Przepraszam