Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!
pl 72 imieniem Pelcr. Zwa¿ywszy, i¿ oddycha³ on tlenem rozpuszczonym w wodzie, mia³ na sobie specjalny kombinezon do oddychania. — Witajcie Jedi, witajcie Mon Calamari. Czcigodni mistrzowie... Nasze racje s± takie, ¿e jeste¶my praktycznie wykorzystywani przez Kalamarian. Mieli¶my ¿yæ w warunkach korzystnych dla obu stron, a wychodzi na to, ¿e oni nami rz±dz±. Domagamy siê równouprawnienia, nie chcemy byæ niewolnikami. — Nikt nikogo niewolnikiem nie nazwa³ ani nikt tak nikogo nie traktuje – podniós³ siê wyra¼nie poruszony Acker. — Spokojnie... Ambasadorze Acker czy nie uwa¿asz, ¿e oni maj± racjê ? Ilu jest Quarrenów w rz±dzie? – zacz±³ spokojnie. — W rz±dzie Mon Calamari jest 43 Kalamarian i 17 Quarrenów... – odpar³ niepewnie Ambasador. — No w³a¶nie.. wiêc z tego wynika, ¿e ich obawy s± uzasadnione, nieprawda¿? – doda³ Oruun. — No niby. – kontynuowa³ niepewnie mieszkaniec Mon Calamari. — Dochodzimy do konkluzji ca³ej sytuacji - ci±gn±³ Quell Perr. Wyt³umaczê to na przyk³adzie nosorolwa i krwiopijki. Obydwie istoty zamieszkuj± jedn± planetê, jedno pole. Nosorolew, du¿y ociê¿a³y zwierz musi polowaæ, ¿eby ¿yæ, jednak jest on strasznie wolny. Tote¿ ¿yje w idealnej symbiozie z krwiopijk±. Otó¿ te ma³y owad parali¿uje ofiarê wsysaj±c jej do krwioobiegu truciznê parali¿uj±c±. Nosorolew siê po¿ywi i bêdzie mia³ du¿o si³y, ¿eby prze¿yæ. Wtedy po¿ywi siê i krwiopijka. Otó¿ ¿ywi siê ona krwi± nosorolwa. Nie wiadomo dok³adnie na czym to polega, jednak naukowcy domniemaj±, ¿e pewien sk³adnik krwi nosorolwa jest niezbêdny do ¿ycia krwiopijki. Na tym przyk³adzie pragnê wam wyt³umaczyæ, ¿e ¿yjecie na jednej planecie i powinni¶cie siebie nawzajem szanowaæ. Jest to podstawa idealnej miêdzyrasowej koegzystencji. Nawzajem jeste¶cie sobie potrzebni. Sk³óceni zniszczycie odwieczn± równowagê, a to mo¿e zakoñczyæ siê katastrof±. Bez równowagi nie ma istnienia. Musicie o tym pamiêtaæ. — Niestety masz racjê Mistrzu Jedi – rzek³ zrezygnowany przywódca Kalamarian. — Zróbcie co trzeba, podzielcie siê z nimi, dajcie im wiêcej miejsce, pozwólcie decydowaæ, a zyskacie tym wiêcej ni¿ ich wykorzystywaniem. — Racja tak te¿ zrobimy... Jednak proszê o cierpliwo¶æ. To wymaga czasu. — Poczekamy – odpar³ uradowany Quarren. © JediAdam – jedim@wp.pl // Bastion Polskich Fanów Star Wars – www.gwiezdne-wojny.pl 73 Quarren na znak ugody poda³ przedstawicielowi Kalamarian b³oniast± d³oñ. Po krótkiej rozmowie podziêkowali Rycerzom Jedi za pomoc w mediacji pomiêdzy sk³óconymi narodami. Gdy ju¿ przygotowali wszystko do podró¿y to wyruszyli jak najszybciej na Nal Hutta. Korytarzami ¶wi±tyni Jedi szli dwaj mistrzowie, Mace Windu i Kreth Malwil. Rycerz Jedi Malwil w³a¶nie powróci³ z wa¿nej misji. — Mistrzu Windu... Sprawdzaj± siê nasze najgorsze oczekiwania. — Niedobrze... bardzo niedobrze... — Zaginê³o kilku Jedi, Mistrzu... Dev, Lekod i kilku innych... — Wszystko siê sprawdza... A co z ruchami separastycznymi ? – spyta³ Windu — Niestety rosn± w si³ê... Nied³ugo mo¿e doj¶æ do konfliktu... — Mroczne czasy nadchodz±... – zaniepokoi³ siê - Leæ na planetê, gdzie zaginêli Jedi... Dowiedz siê co siê sta³o i szybko wróæ, ¿eby zameldowaæ radzie... — Wrócê jak najszybciej mistrzu... — Niech Moc bêdzie z Tob±... Mistrz Windu uda³ siê do pokoju Yody, ¿eby z nim porozmawiaæ, gdy tymczasem Kreth Malwil szybko poszed³ przygotowaæ siê do podró¿y. M³ody Jedi obudzi³ siê nagle. Okaza³o siê, ¿e wyl±dowali na Detos. Podró¿ okaza³a siê krótsza ni¿ przypuszcza³, dlatego te¿ by³ nieco zdziwiony. Czu³ siê nieco s³aby, lecz nie zna³ przyczyny tego uczucia. Wyszed³ w towarzystwie dwóch stra¿ników z Ysalamiri na olbrzymich plecakach. Wyszli z ³adowni statku. Ostre s³oñce planety o¶lepi³o na moment wychodz±cych jeñców. Ich oczom ukaza³a siê gigantyczna budowla z Durastali, z wielkimi wie¿ami. Kierowali siê w stronê wielkiej bramy. Woko³o roi³o siê od stra¿ników ró¿nych ras. Przeszli bramê i znale¼li siê wewn±trz jednego z wielu niewolniczych kompleksów na Detos. Ustawili ich w rzêdzie, naprzeciw im wyszed³ opas³y cz³owiek z krzywym spojrzeniem i bardzo grubym g³osem. — Witajcie drodzy „pensjonariusze”. Znale¼li¶cie siê w swoim nowym domu, chocia¿ na jaki¶ czas