ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Kiedy przyjeżdżałam, miasto leżało pod zwałami śniegu i wyglądało jak fantastyczna, nordycka widokówka. Przyjaciel, do którego zadzwoniłam, wyszedł po mnie na lotnisko. Była siódma wieczorem. Padał śnieg, a ja dziwiłam się, jak szybko zapada zmierzch podczas sławnych, szwedzkich zim. Poprzednio byłam jeden raz zimą w Sztokholmie i wtedy oddech zamarzał mi na twarzy. W tych czasach, pod koniec lat pięćdziesiątych, Szwecja była czymś w rodzaju społecznej i politycznej zagadki dla każdego z nas, kto tylko niewiele słyszał o tym małym kraju, w którym głosowano za socjalizmem. Pamiętam chłodne przeciągi w sali, gdzie wręczano Pokojowe Nagrody Nobla i gdzie, jak mówiono, nie było żadnych honorowych miejsc ani nie honorowano różnic klasowych. Słyszałam, że był to kraj wolnej miłości i jeśli mąż albo żona chcieli spać z kimś innym, nikt na to nie zwracał uwagi. Ale będąc tam nauczyłam się, że obraz nie był całkiem prawdziwy, i że wielu Szwedów uważało go za trudny do zniesienia; zwłaszcza szwedzkie kobiety. Były zasadniczo tak samo konserwatywne jak wszędzie na świecie, nawet jeśli polityka rządu dopuszczała więcej zalegalizowanej wolności osobistej niż gdziekolwiek indziej. Byłam w Szwecji podczas Festiwalu Świateł zwanym Santa Lucia, który upamiętnia koniec długiego okresu mrocznych dni i początek powolnego zbliżania się kolejnego lata. Szwedzi żyli dla słońca i zadawało się, że zimuje ono w ich myślach, póki nie przyjdzie naprawdę. Jakiś rodzaj zinstytucjonalizowanego przygnębienia nachodził mieszkańców Szwecji podczas zimowych miesięcy - czyli przez większość roku. "Lato było zeszłego roku w czwartek" brzmiał ulubiony szwedzki dowcip. Zima w Szwecji z pewnością nie mogła rozjaśnić moich stosunków z Gerrym. Mój przyjaciel zaprosił mnie na obiad i po zjedzeniu ostryg i śledzi udałam się do hotelu, gdzie zarezerwował dla mnie niewielki apartament z widokiem na port. W saloniku była alkowa z oknem, a w sypialni - podwójne łóżko. Wiedziałam, że będę tu szczęśliwa. Padłam na łóżko i około czterech godzin później obudziłam się z nudnościami. Wymiotowałam przez resztę nocy. To była jedna z ostryg. Słońce schowało się nazajutrz o dziewiątej rano i dzień był odtąd pochmurny i trochę mglisty. Pokrywa lodowa w porcie po drugiej stronie ulicy była kruszona co godzinę przez lodołamacz, podczas gdy szeregi ciężarówek zrzucały do zatoki zwały śniegu, zgarnięte tego ranka z ulic. Statki spacerowe uwięzły w lodzie, oczekując nadejścia wiosny. Zjadłam śniadanie i wyszłam na krótki spacer. Chciałam być na miejscu, kiedy zadzwoni Gerry, więc śpieszyłam się z powrotem. Śliski lód skuł ulice miasta, ale Szwedzi nie mieli żadnych kłopotów pokonując zakręty i krzywe. Ja czułam się tak, jakbym miała przewrócić się na najbliższym skrzyżowaniu. Kiedy wróciłam do hotelu, kierowniczka odwiedziła mnie pytając, czy mam jakieś życzenia. Poprosiwszy o suszarkę do włosów dostosowaną do napięcia w sieci oraz dodatkowy koc zapewniłam, że będę się czuć doskonale. W hotelu istniało prywatne wyjście, gdzie można było przechodzić nie będąc zauważonym, a kierowniczka obiecała, że telefonistka zachowa dyskrecję wobec dziennikarzy. Czekałam w pokoju przez resztę dnia. Zadzwonił około szóstej. - Hej. - Hej. - Jak się masz? - Świetnie. - Kiedy przyjechałaś? - Wczoraj wieczorem. - Wczoraj wieczorem? Myślałem, że przyjedziesz dzisiaj około piątej. - Nie - odparłam - mówiłam ci, że będę szesnastego. - Och. Mogę przyjść. - Pewnie. Jadłeś coś? - Nie. Wejdę gdzieś po drodze. - Przyjdź zaraz. Mam coś tutaj dla ciebie. W ten sposób będziesz tu prędzej. - W porządku, Do widzenia. Jego głos brzmiał bardziej zdecydowanie, jakby odzyskał panowanie nad sobą. Zostawiłam otwarte drzwi, żeby nie musiał czekać po zapukaniu. Przyszedł po półgodzinie. Wszedł w wielkich, futrzanych rękawicach - wyobraziłam sobie, że takich właśnie nie lubiła jego żona - cały w bieli i zmęczony.. Przeszłam przez pokój, żeby go uściskać, ale on skierował się prosto do okna i wyjrzał, żeby się rozeznać w położeniu mojego hotelu względem jego. Miał na sobie swój trencz bez ciepłej podszewki, tweedowy garnitur, który oglądałam na nim jesienią i skórzane buty na grubych, gumowych podeszwach. - Moja babka stała się bardzo sławna - powiedział - ślizgając się na łyżwach po cienkim lodzie w podobnej zatoce, w spódniczce, która sięgała zaledwie parę cali za kolana. - Cóż - powiedziałam - może ty zyskasz sławę ślizgając się po cienkim lodzie w spodniach. Uśmiechnął się. Podszedł do drugiego okna. - Widzisz ten szereg świateł, które wyglądają jak wzniesiony penis? Tuż za nimi jest mój hotel. Wznoszący się szereg świateł wyglądał dla niego jak penis? Ciekawe... Stanęłam obok niego przy oknie. Odwrócił się i położył dłoń na mojej piersi. Zaprosiłam go, żeby usiadł. Zamówiłam dwa podwójne sandwicze decker club, które okazały się kanapkami z sałatą i pomidorem. Usiadł na sofie i zaczął wgryzać się w jeden ze swoich sandwiczy