ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

To ostatni dzień starego roku. Paproć na wzgórzu zbrązowiała, wiązy w końcu doliny zrzuciły liście, rozpoczął się zimowy ubój bydła. Dziś wieczór jest wigilia Samain. Dziś wieczór zasłona oddzielająca żywych od umarłych spruje się i zniknie. Dziś wieczór umarli przyjdą na ziemię z Krainy Cieni, tylko my ich nie ujrzymy. Będą cieniami w ciemnościach, zaledwie szeptami wiatru w bezwietrzną noc, ale będą tutaj. Biskup Sansum, święty, który zarządza naszą małą społecznością mnichów, wyśmiewa się z tego wierzenia. Cienie, powiada, nie są ciałami umarłych ani też umarli nie mogą przekroczyć mostu z mieczy, albowiem leżą w zimnych grobach i oczekują ostatecznego przyjścia Pana Naszego Jezusa Chrystusa. Godzi się, powiada, abyśmy o nich pamiętali i modlili się za ich nieśmiertelne dusze, jednak ich ciała już przeminęły. Zepsuły się; ich oczy wygniły, pozostawiając ciemne oczodoły, robaki rozmiękczyły im brzuchy, kości porasta pleśń. Święty utrzymuje, że umarli nie kłopoczą żywych w wigilię Samain, jednak nawet on tej nocy nie zapomni zostawić kromki chleba za klasztornym piecem. Będzie udawał, że to przez nieuwagę, ale tak czy inaczej za kuchennym popielnikiem znajdzie się kromka chleba i dzban wody. Ja zostawię więcej. Kielich miodu i dzwonko łososia. Skromne to dary, ale tylko na takie mnie stać, i dziś wieczór wyłożę je w cieniu za piecem, a potem pójdę do mej mnisiej celi powitać umarłych, którzy przyjdą do tego zimnego domu na nagim wzgórzu. Ceinwyn, Ginewra, Nimue, Merlin, Lancelot, Galahad, Dian, Sagramor... - ten spis mógłby zapełnić dwa kawałki pergaminu. Tak wielu już odeszło. Nie usłyszymy ich pośpiesznych kroków ani nie przestraszą one myszy, co żyją w krytym strzechą dachu klasztoru, ale nawet biskup Sansum wie, że nasze koty będą stroszyć się i syczeć z kuchennych kątów, kiedy cienie, które nie są cieniami, zbiorą się wokół pieca, by zebrać dary, mające powstrzymać je przed czynieniem szkód. Dzisiaj zatem myślę o zmarłych. Jestem już stary, może tak stary, jak był Merlin, choć bynajmniej nie tak mądry jak on. Myślę, że z dawnych wspaniałych dni tylko biskup Sansum i ja pozostaliśmy wśród żywych, ale tylko ja wspominam je z czułością. Możliwe, że żyją jeszcze inni. Może w Irlandii lub na pustkowiach północnej części Lothian, ale ja o nich nie słyszałem, choć wiem tyle, że jeśli żyją, to tak jak ja cofają się w trwodze przed nadciągającą ciemnością, niczym koty, które kulą się na widok cieni tej nocy. Wszystko, co kochaliśmy, zniszczone; wszystko, co uczyniliśmy, obrócone wniwecz; wszystko, co posialiśmy, zebrali Saksonowie. My, Brytowie, trzymamy się zachodnich gór i mówimy o zemście, ale nie ma miecza, który mógłby walczyć przeciw wielkiej ciemności. Są chwile, zbyt już częste, kiedy pragnę jedynie przyłączyć się do zmarłych. Biskup Sansum pochwala to życzenie i mówi, iż nic w tym dziwnego, że tęsknię, by zasiąść w niebie po prawicy Pana, ale ja nie sądzę, bym mógł się dostać do jego nieba. Zbyt wiele grzeszyłem i obawiam się piekła, choć wciąż mam nadzieję, wbrew wierze, że zamiast tam, udam się do Krainy Cieni. Albowiem tam, pod jabłonią zwieńczonego czterema wieżami Annwn, czeka stół zastawiony jadłem, przy którym biesiadują cienie moich przyjaciół. Merlin będzie przygadywał, ganił, narzekał i pokpiwał, Galahad wciąż będzie wpadał w słowo, a Culhwch, znudzony tą gadaniną, ściągnie ze stołu większy kawał wołowiny, przekonany, że nikt nic nie zauważył. I Ceinwyn tam będzie, najdroższa Ceinwyn, uciszająca wrzawę podnoszoną przez Nimue. Wciąż jednak ciąży na mnie przekleństwo życia. Żyję, podczas gdy przyjaciele moi biesiadują, i dopóki żyję, dopóty pisać będę tę opowieść o Arturze. A piszę ją na żądanie królowej Igraine, młodej żony Brochvaela, króla Powys, który opiekuje się naszym klasztorem. Igraine chce wiedzieć o Arturze wszystko, co pamiętam, i tak, choć biskup Sansum nie pochwala tego przedsięwzięcia, zacząłem spisywać tę opowieść. A ponieważ biskup mówi, że Artur był Nieprzyjacielem Boga i nasieniem diabelskim, piszę wszystko w mym rodzimym języku saksońskim, którym on nie włada. Igraine i ja powiedzieliśmy mu, że piszę w języku nieprzyjaciół ewangelie Pana Naszego Jezusa Chrystusa, i albo nam uwierzył, albo czeka chwili, kiedy będzie mógł dowieść, że go okłamaliśmy, i mnie ukarać. Piszę codziennie