ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

- Mogą być obłożone zaklęciami! - zawołał Cadderly, domyślając się zamiarów braci. Bouldershoulderowie bez namysłu staranowali jednak wrota, powodując serię gwałtownych eksplozji, i ciśnięci impetem wybuchu do przodu, poturlali się po ziemi w kłębach czarnego dymu i drzazg z roztrzaskiwanych drzwi. Mieli dużo szczęścia, że tak szybko przebili się przez drewnianą barierę, bowiem z framug po obu stronach wysunęły się również małe, cienkie ostrza ociekające trucizną. W podziemnych tunelach za drzwiami rozległ się przeciągły jęk rogu. Prawdopodobnie magiczny alarm - pomyślał Cadderly. - Cożeś powiedział? - zawołał Ivan, przekrzykując upiorny jazgot, kiedy reszta grupy zeszła do niższego korytarza. - Nieważne - odrzekł krótko Cadderly. Jego głos brzmiał ponuro, pomimo iż Pikel podskakiwał przed nim zabawnie, usiłując zawzięcie zdusić smużki dymu unoszące się z jego osmalonych pięt i pośladków. Przybyli do Zamczyska Trójcy tak nieliczną grupą w ściśle określonym celu, którym było usunięcie przywódców wrogiego spisku, ale zadanie to wydawało się teraz niewykonalne, gdy wokół nich rozbrzmiewały syreny alarmowe, a wrogowie zaciekle szturmowali zamknięte drzwi. - Oj, daj że spokój, łodrobina rozrywki jeszcze nikomu nie zaszkodziła! - zawołał Ivan do wyraźnie zatroskanego młodego kapłana. - Trzym się mego płaszcza, chłopcze! Doprowadzem cię tam, gdzie chcesz dojść! - Oooo - zapiszczał Pikel i bracia pognali naprzód. Napotkali opór, zanim jeszcze pokonali zakręt i przedarli się jak burza przez stojącą na ich drodze grupkę gobłinów, bezlitośnie siekąc i piorąc kompletnie zaskoczone stworzenia. Niewiele z nich zdołało uciec. - Któryndy?! - zawołał Ivan ze sieknięciem, wydobywając ostrze swego wielkiego topora z pleców goblina, który podał tyły o ułamek sekundy za późno. Oświetlony blaskiem pochodni korytarz za martwym goblinem ukazywał rząd drzwi i co najmniej dwa tunele. Przyjaciele spojrzeli na Cadderly’ego, ale młody kapłan bezradnie wzruszył ramionami - był tak zakłopotany, że nie potrafił udzielić natychmiastowej odpowiedzi. Seria eksplozji za nimi oznajmiła, że ich wrogowie pokonali drugie drzwi i nie zdołali rozbroić zamontowanej za nimi pułapki. Ivan kopnięciem otworzył najbliższe drzwi, prowadzące do komnaty, wewnątrz której znajdowała się kompania łuczników i kilku gigantów sprawnie obsługujących balistę. - Nie tutej - wyjaśnił gderliwie, pospiesznie zatrzaskując drzwi, i popędził dalej. W szaleńczym boju, jaki się wówczas rozpoczął, Cadderly zupełnie stracił orientację. Minęli wiele rozmaitych wejść, pokonali masę zakrętów i położyli trupem sporą ilość zaskoczonych wrogów. Niebawem dotarli do starannie wykutych korytarzy, gdzie w ścianach widniały różne znaki i relikty przypominające kształtem łzę, powszechnie znany symbol Talony. Cadderly spojrzał na Vandera, licząc, że firbolg odnajdzie w tym miejscu jakiś znak, który pozwoli określić właściwą drogę w labiryncie tuneli, ale Vander nie miał pewności. Wyładowanie elektryczne odrzuciło Pikela od następnych drzwi. Ivan warknął gwałtownie i wyrżnął barkiem w drewnianą barierę, wdzierając się do kolejnego długiego i wąskiego korytarza, którego ściany były tym razem wyłożone gobelinami przedstawiającymi Panią Trucizn, uśmiechającą się złowieszczo, jakby witała wdzierających się do twierdzy intruzów. Niezłomny Pikel, któremu kosmyki zielonych włosów odplątały się ze sztywno splecionego warkocza, natychmiast dołączył do brata. Dwadzieścia kroków dalej całą grupę otoczyły nieprzeniknione ciemności. - Nie zatrzymujcie się! - rzuciła Shayleigh do krasnoludów, bowiem jej czujny elfi słuch wychwycił dochodzące z tyłu odgłosy zbliżających się wrogów. Cadderly poczuł na twarzy pęd powietrza, gdy wojowniczka wypuściła kolejną strzałę