They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Sze¶æ osób zosta³o brutalnie zamordowanych przez kogo¶, kto, jestem o tym przekonana, by³ wówczas mieszkañcem St. Joan." Przez nastêpnych piêtna¶cie minut radiowa znakomito¶æ omawia³a szczegó³y ka¿dej ze zbrodni, cytuj±c ówczesne gazety, wypowiedzi szeryfa A.R. Witcomba i Warrena Hatcha, ówczesnego prokuratora. Gdy wreszcie nast±pi³a przerwa na reklamy, Rikki by³a ju¿ mokra jak mysz, a gard³o mia³a zupe³nie wysuszone. Opu¶ci³a kabinê, by napiæ siê wody i wpad³a wprost na szeryfa, który w³a¶nie wychodzi³ zza rogu. 201 - Pope³niasz wielki b³±d - powiedzia³ bez wstêpów - Robiê to, co muszê, szeryfie - powiedzia³a sztywno A potem u¶miechnê³a siê - Proszê pos³uchaæ, by³ pan dla mnie mi³y, kiedy zginêli moi rodzice Nie zapomnia³am tego I, prawdê mówi±c, tylko dlatego zrezygnowa³am z przyci¶niêcia pana za to, ¿e nie znalaz³ pan zabójcy Ale, szeryfie, z³o¿y³am obietnicê Powiedzia ³am, ¿e je¶li pan go nie znajdzie, ja to zrobiê Poprzez tê rozg³o¶niê zyska³am dostêp do mordercy i mam zamiar siê nim pos³u¿yæ - Wszystko, co masz zamiar zrobiæ, panienko, sprowadza siê do wzburzenia nastrojów w hrabstwie i wystawienia siê na powa¿ne niebezpieczeñstwo Nie mogê siedzieæ bezczynnie i pozwalaæ na to Rikki przez d³u¿sz± chwilê wpatrywa³a siê w niego w milczeniu, wreszcie odwróci³a siê do asystentki, polecaj±c jej, by nada³a prognozê pogody, a potem popatrzy³a znowu na Scootera - Obawiam siê, ¿e nic nie mo¿e pan na to poradziæ Stacja nale¿y do mnie i tak d³ugo, jak nie robiê niczego, co mog³oby spowodowaæ odebranie mi licencji, mogê mówiæ, o czym mi siê podoba Gwarantuje mi to pierwsza poprawka Jej g³os by³ równie zimny, jak stalowy b³ysk w niebieskich oczach, lecz by³a profesjonalistk±, która wiedzia³a, jak radziæ sobie z lud¼mi Wycofa³a siê wiêc, u¶miechnê³a zachêcaj±co i z³agodzi³a ton - Powiem panu co¶ Zamiast pracowaæ przeciwko sobie, dlaczego nie mogliby¶my popracowaæ razem? Szeryf westchn±³, zrezygnowany, zsuwaj±c kapelusz i przyg³adzaj±c d³oni± siwe w³osy - Do diab³a, dziewczyno, tu nie ma nad czym pracowaæ Zrobi³em wszystko, co by³o mo¿liwe, by zidentyfikowaæ tego drania, który zabi³ twoich rodziców I nie wpad³em na ¿aden trop A to by³o dziesiêæ lat temu - Proszê, niech pan wyst±pi w moim programie, szeryfie - powiedzia³a Rikki z determinacj±, najbardziej przymilnym tonem, na jaki mog³a siê zdobyæ - Przeprowadzê z panem wywiad, a potem uruchomimy telefony Kto¶ tam na pewno co¶ widzia³ Pomó¿my im sobie przypomnieæ Pan i ja, razem - Zobaczysz, doprowadzisz do tego, ¿e kto¶ zechce ciê dopa¶æ - Je¿eli tak siê stanie, szeryfie, obiecujê, ¿e bêdê przygotowana - To tylko takie gadanie, a ja ciê znam, dziewczyno Zna³em ciê, kiedy by³a¶ . 202 - Nie jestem ju¿ t± sam± osob±, szeryfie Mo¿e pan mi wierzyæ Nie, pomy¶la³, nie uwa¿am, ze jeste¶ taka sama Problem w tym, ¿e morderca pozosta³ w wiêkszym lub mniejszym stopniu taki sam A jednak w p³³ minuty pó¼niej siedzia³ ju¿ w kabinie u boku najnowszej znakomito¶ci St Joan - Jeste¶my znów z wami, St Joan, a kiedy mówiê „my", nale¿y traktowaæ to dos³ownie Jest tu ze mn± szeryf Witcomb, najwspanialszy szeiyt w St Joan Zgodzi³ siê towarzyszyæ mi przez nastêpne mniej wiêcej czterdziesci piêæ minut, by powie dzieæ wam, co wie o zbrodniach, pope³nionych przeciwko sze¶ciorgu obywatelom St Joan, a potem pomóc mi odpowiadaæ na wasze telefony - Za¶mia³a siê g³êbokim ¶miechem - Co priawda mamy ju¿ kilka telefonów na linii, ale chcia³abym poprosiæ was, aby¶cie poczekali, a¿ porozmawiam z szeiyfem Witcombem Potem antena bêdzie nale¿a³a do was - Szeryfie, czy to prawda, ¿e osoba, która pope³ni³a te brutalne morderstwa wiosn± 1985, za ka¿dym razem wziê³a sobie na pami±tkê co¶ co nale¿a³o do ofiary? - Choler Znowu ¶miech - Ostro¿nie, szeryfie, jeste¶my na antenie Zaczerwieni³ siê - Przepraszam Mia³em zamiar powiedzieæ, ¿e to by³a za- strze¿ona informacja Nigdy nie podali¶my tego do publicznej wiadomo¶ci Nie wiem, po co ujawniaæ to akurat teraz - A co z wami, mieszkañcy St Joan' Minê³o dziesiêæ lat Zanim weszli¶my na antenê, szeryf przyzna³ mi siê, ¿e nie ma pojêcia, kim jest morderca Czy nie uwa¿acie, ¿e powinien podzieliæ siê z wami wszystkim, co wie' - No dobrze Tak, proszê pani ma pani racjê Ale nie wiemy, dlaczego tak post±pi³, a ja sam nie bardzo rozumiem, co dobrego mo¿e przynie¶æ wywlekanie tego teraz - Byæ mo¿e nie przyniesie niczego dobrego, lecz chyba i nie zaszkodzi' Teraz, szeryfie, mia³am zamiar opowiedzieæ moim s³uchaczom o morderstwach O ka¿dym po kolei Ale to pan zajmowa³ siê ka¿dym z nich Dlaczego to pan im o tym nie opowie Zaczynaj±c od Bunny Apperson 203******* ij - Co niby mia³bym im powiedzieæ? - spyta³, najwidoczniej czuj±c siê bardzo nieswojo. - Wszystko, co pan pamiêta. Zaczynaj±c od daty i nazwiska. Proszê nam powiedzieæ, jak zginê³a ka¿da z tych osób. Opowiedzieæ nam o ca³ej pracy dochodzeniowej, któr± wykona³ pan i pañscy wspó³pracownicy. Szeryf prze³kn±³ g³o¶no. Dobry Bo¿e, jak on siê w to wpakowa³? Przez nastêpnych dziesiêæ minut Rikki notowa³a pilnie, zachowuj±c spokój, dopóki nie doszed³ do zabójstwa Lindy i Lawrence'a Cassidych. Zmusi³a siê jednak, by pisaæ dalej. Tylko dr¿±ce d³onie zdradza³y, jak trudno by³o jej tego s³uchaæ. Kiedy skoñczy³, przejê³a od niego mikrofon. - Dziêkujemy, szeryfie. A teraz chcia³abym zadaæ panu kilka pytañ. Na przyk³ad, powiedzia³ pan, ¿e modus operandi ró¿ni³ siê w poszczególnych przypadkach. Czy to nie jest niezwyk³e? - No pewnie, ¿e jest! W³a¶nie dlatego nie byli¶my pewni, czy mamy do czynienia z t± sam± osob±. - Ale fakt, ¿e morderca za ka¿dym razem zabra³ ofiarom po jednym bucie, wi±¿e ze sob± wszystkie te przypadki. Czy dobrze rozumujê? - Tak - przyzna³ niechêtnie. U¶miech Rikki mia³ w sobie pewien odcieñ satysfakcji z odniesionego zwyciêstwa