ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

- Wszyscy ostro w lewo! - krzyknął Van Lewen. - W lewo? - zdziwił się Race. - Znowu przez drzewa! Musimy dotrzeć do łodzi dowodzenia! Od tyłu zajechały ich następne dwa nazistowskie skutery i znów zostali obsypani pociskami. Kule latały wszędzie, śmigały Race’owi nad głową i nagle - PŁASK! - z lewego ramienia Doogiego wytrysnęła fontanna krwi. Młody żołnierz został trafiony. - AAAGGGRRR! - doleciał ze słuchawek jego wrzask, jakoś jednak udało mu się utrzymać prędkość skutera. WUM! WUM! WUM! Trzy zdobyczne skutery wpadły między drzewa - Renee i Schroeder jako pierwsi, Doogie i Molke za nimi, Van Lewen i Race na końcu. Sekundę później zaczęły ich ścigać dwa skutery szturmowców. Kule waliły w pnie drzew nad samą głową Race’a. Tuż nad nimi śmigały nisko wiszące gałęzie. Za każdym razem gdy pojawiała się kolejna, Race wrzeszczał do Van Lewena, który cały czas siedział tyłem do kierunku ruchu, i kazał mu się schylać. Sierżant puszczał długie serie do pędzących za nimi dwóch skuterów, nazistom udawało się jednak chować za drzewami i po kolejnej długiej serii Van Lewenowi skończyła się amunicja. Widząc swoją szansę, naziści błyskawicznie podjechali do nich. Jeden ze skuterów zrównał się z nimi i pędził po prawej ręce Race’a. Szturmowiec wyjął z torby przy siodle glocka i wycelował. Van Lewen - nie mogąc zrobić nic innego - zamachnął się swoim M-16 jak kijem i trafił przeciwnika w rękę, wytrącając mu z niej pistolet. W tym samym momencie z okolicznych drzew, trafionych z G-11, poleciały potężne, odłupane kawały. Van Lewen i Race natychmiast się skulili, ale zanim się zorientowali, co się dzieje, spomiędzy drzew po lewej stronie wyprysnął drugi nazistowski skuter i staranował ich. Siła uderzenia o mało nie wyrzuciła Race’a z siodełka, ale jakoś udało mu się utrzymać na skuterze. Nie zmniejszając prędkości, skręcił ostro w lewo, aby ominąć kolejny pień. Spojrzał w bok, by sprawdzić, co robi nazista z lewej, i... ...popatrzył prosto w otwór lufy superkarabinu G-11. Kiedy uniósł nieco wyżej wzrok, ujrzał twarz celującego do niego mężczyzny, nazista uśmiechał się złośliwie, szczerząc z zadowoleniem zęby. Nagle - TRZASK! - mężczyzna z G-11 wystrzelił z siodełka skutera, który na pełnej prędkości huknął w sam środek grubego, czarnego pnia i eksplodował w wielkiej kuli ognia. Race nawet nie zdążył się temu dobrze przyjrzeć. Wszystko stało się tak szybko... można było odnieść wrażenie, że drzewo przeleciało obok nich, zabierając po drodze ich przeciwnika. Drugi nazista - po ich prawej - również odwrócił głowę, by spojrzeć na wybuch. Van Lewen natychmiast wykorzystał to i jednym płynnym ruchem, z M-16 w ręku, przeskoczył na jego skuter i wylądował na siodełku za nim. Szturmowiec obejrzał się, kompletnie zaskoczony. Van Lewen patrzył na rzekę w przodzie i nagle pochylił się szybko. Nazista odwrócił się do kierunku jazdy i został trafiony przez zbliżającą się z ogromną prędkością gałąź. Drewno wbiło mu się w nasadę nosa, przeszło przez czaszkę i zabiło go w ułamku sekundy. Martwy szturmowiec przetoczył się po pochylonym Van Lewenie i plasnął o wodę. Kilka sekund później Van Lewen i Race - na osobnych skuterach - dołączyli do Doogiego i Molkego. Renee i Schroeder nadal płynęli przed nimi. - Doogie, co z tobą? - spytał Van Lewen. - Nic mi nie będzie. Kula przeszła czysto na wylot. Podczas gdy Van Lewen sprawdzał stan Doogiego, Race rozglądał się za kolejnymi nazistami. Spomiędzy drzew za nimi nie przyjechali następni, ale przez migające w szaleńczym tempie pnie wdział pędzące równolegle do nich srebrne rigid raidery. Na okładach łodzi stali uzbrojeni naziści i wpatrywali się w zalany wodą las, czekając, aż wróg znów się pokaże. - Słuchać wszyscy - powiedział Van Lewen. - Doogie jest trafiony, ale może działać dalej. Chcemy zdobyć łódź dowodzenia, prawda? Zrobimy to tak: dwójka z BKA - skinął głową w kierunku Race i Schroedera - opanuje pibbera. Jeśli mamy zatrzymać katamaran, będziemy potrzebowali ciężkiego wsparcia ogniowego, to oznacza dwudziestomilimetrówkę na wieżyczce pibbera. Poradzicie sobie? - Możemy spróbować - odparł Schroeder. Świetnie. Doogie - ty, ja i Molke bierzemy się za robotę. Poradzisz sobie? - Poradzą - odparł z grymasem bólu młody żołnierz. - A co ze mną? - spytał Race. - Dla pana mann zadanie specjalne, profesorze. Ponieważ nie został pan w tym przeszkolony, podejrzewam, że nie chciałby pan szturmować łodzi. - Raczej nie na wiele bym się przydał. - Chyba nie. Ale pomyślałem sobie, że mógłby pan zostać naszą przynętą. - Przynętą? - Chciałbym, żeby zasuwał pan jak najszybciej przed tymi draniami i ściągał na siebie ich ogień, podczas gdy my zabierzemy się za pibbera i rigid raidera. Kiedy przejmiemy obie łodzie, przerzucimy pana na pokład łodzi dowodzenia. Race przełknął ślinę. - No dobrze... Gdy to powiedział, spojrzał w lewo i spotkał się spojrzeniem ze wzrokiem Renee. Niemka musiała dostrzec w jego twarzy wahanie, bo skinęła mu głową dla dodania otuchy. - Nic ci się nie stanie - usłyszał w słuchawkach jej łagodny głos. - Dzięki... - odparł Race. Kiedy znów spojrzał do przodu, stwierdził, że ich osłonięty drzewami cypel kończy się jakieś sto metrów dalej kępą zanurzonych do połowy w wodzie drzew. Za nimi widać było szare światło dnia i rzekę. - Wszyscy przygotować się - powiedział Van Lewen. - Przyspieszyć i uważać na nazistów. Wiecie, co macie robić. Race poczuł, że krew zaczyna mu szybciej krążyć w żyłach. Nie umiał sobie wyobrazić, co czeka go za tymi drzewami. Nie miał jednak czasu na rozważania, bo po kolejnych kilku sekundach cała szóstka minęła na pełnej prędkości linię drzew i wystrzeliła na rzekę. Naziści czekali na nich. Ledwie Race i pozostali wyjechali na otwartą przestrzeń, buchnął wokół nich grad eksplozji